Zbliżająca się wielkimi krokami jesień to idealny czas na odświeżenie cery, przez jej złuszczenie. Dziś przychodzę do Was z postem o cukrowych peelingach L’Oreal. Zapraszam.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Sugar Scrubs, pomyślałam, że mogą być tańszą alternatywą dla mojego ukochanego peelingu z brązowym cukrem ze Skinfood. Zamknięte w solidnych kanciastych szklanych słoiczkach, charakterystycznych dla L’Oreal, obiecują delikatne, ale skuteczne wygładzanie dzięki zawartości drobinek złuszczających w postaci kryształków cukru.
Teoretycznie dostępne są w każdej drogerii, ale w praktyce, aby kupić jedną z wersji, bezskutecznie odwiedziłam 4 sklepy, a w końcu i tak musiałam kupić ją przez Internet. Cena waha się od 28 zł on-line do 34,99 zł w drogeriach stacjonarnych.
Sugar Scrubs Peeling Oczyszcający (3 delikatne cukry + nasiona kiwi)
Peeling w wersji oczyszczającej ma soczysty zielony kolor i postać bardzo gęstego żelu, na tyle gęstego, że nie spływa z twarzy, ani z dłoni przy aplikacji. Widać zawieszone w nim drobiny cukru i nasionka owoców kiwi. Pachnie bardzo świeżo, trochę roślinnie, ale nie jest to zapach zbyt naturalny. Przy nałożeniu na twarz i masowaniu wyraźnie rozgrzewa skórę, co jest bardzo przyjemne i w niczym nie przypomina uczucia pieczenia. Drobinki peelingujące są małe i nie jest ich za dużo, więc efekt złuszczenia jest delikatny. Produkt łatwo spłukuje się wodą, a po zabiegu cera jest przyjemnie odświeżona, zmiękczona i wygładzona. Nie jest ściągnięta czy przesuszona.
Skład kosmetyku jest krótki i choć daleko mu do naturalnego, znajdziemy w nim glicerynę, cukier, olejek z trawy cytrynowej, pestki kiwi, olejek miętowy.
Jeśli chodzi o obietnice producenta, zgodzę się z tym, że peeling wygładza, nadaje miękkość i łagodzi suchość – skóra oczyszczona z martwego naskórka zawsze jest lekko rozjaśniona i lepiej wchłania kosmetyki pielęgnacyjne. Nie uważam jednak, żeby redukował zaskórniki czy matował cerę. To świetny produkt dla osób, które nie lubią mocnych „zdzieraków” i oczekują łagodnego złuszczenia oraz odświeżenia skóry.
Sugar Scrubs Peeling Rozświetlający (3 delikatne cukry + olejek z pestek winogron)
Rozświetlająca wersja Sugar Scrubs jest zdecydowanie gęstsza i „konkretniejsza”. Ma brązowopomarańczowy kolor i słodki miodowy zapach z nutą cytryny. Zapach jest rozgrzewający i apetyczny, ale dla mnie trochę zbyt „duszący”. Kosmetyk ma formułę pasty, której bazą są kryształki cukru. Przy masowaniu na skórze czuć, że jest ich dużo i może wydawać się nawet zbyt suchy i ostry. Po zwilżeniu dłoni wodą, cukier stopniowo się rozpuszcza, a peeling łatwo daje się zmyć.
Skóra po użyciu jest wyraźnie wygładzona, rozjaśniona, a efekt złuszczania – znacznie mocniejszy niż w przypadku jego zielonego brata. Może być zaczerwieniona, nie jest jednak wysuszona, czy ściągnięta. Ze względu na fakt, że mam cerę mieszaną i odporną, jest to zdecydowanie mój faworyt. Podoba mi się również, że przez dodanie wody, jego „moc” możemy stopniować. Osobom o skórze wrażliwej i naczynkowej odradzam stosowanie na sucho. Poza cukrem i syntetycznymi składnikami, Sugar Scrubs zawiera krzemionkę, ekstrakt z rozmarynu, glicerynę, wyciąg z gardenii, puder acai, olej ze słonecznika, z pestek winogron, kokosowy.. Mimo zawartości kilku olejków, nie zostawia na skórze tłustego filmu.
Sugar Scrubs dodaję do moich ulubieńców i myślę, że nawet ceny regularnej są warte. Ba – śmiem twierdzić nawet, że to najlepsze peelingi drogeryjne, jakich miałam przyjemność używać. Próbowałyście już któregoś? Mi do wypróbowania pozostał jedynie wariant odżywczy – zawartość kakao zdecydowanie do mnie przemawia 😛
Ściskam,